Miniatura malarska była popularna niemal we wszystkich okresach sztuki, nie tylko zachodnioeuropejskiej. W Starożytności i Średniowieczu ozdabiano nimi manuskrypty i księgi kościelne. Miniatury portretowe rozkwitły w XVI-wiecznej Europie i były popularne aż do wynalezienia dagerotypii w połowie dziewiętnastego stulecia. W XVII wieku malarze niderlandzcy rozpowszechnili tzw. malarstwo gabinetowe, przeznaczone do dekorowania pomieszczeń, najczęściej prywatnych, bogatych arystokratów lub bardziej zamożnego mieszczaństwa. Z 1630 roku pochodzi autoportret Rembrandta na miedzianym panelu, mierzący zaledwie 15 x 12 cm. Mały format wybierali Rafael, Degas, Blake oraz Dali i Picasso (również w rzeźbie). Miniatura nie jest mniej czasochłonna czy precyzyjna niż duży format, wymaga takiego samego nakładu pracy i zaangażowania. Co więcej, miniatura może się okazać droższa za centymetr kwadratowy niż spory obraz, ale tańsza jako pojedyncze dzieło sztuki. Ma jednak przewagę nad dużymi formatami, bo łatwiej wpisuje się w różne wnętrza nie podporządkowując ich sobie. Może być dyskretnym detalem, wiele mówiącym o właścicielu przestrzeni w której funkcjonuje.
Miniatura malarska a w szczególności ta na kwadracie należy do jednej z moich ulubionych wyrazów ekspresji. Najczęściej maluję na płótnie naciągniętym na krosno, ewentualnie naklejonym na podkład. Na małym formacie częściej też eksperymentuję z pastami strukturalnymi, mediami, klejami i lakierami. Powstają one niemal równocześnie a dokładniej w trakcie malowania większych formatów, jest trochę jak krótki, ale treściwy wiersz. Miniatury, tak jak i duże obrazy, które wychodzą z pracowni są w większości gotowe do ekspozycji. Nie unikam połączeń złota, srebra i metalicznego połysku czy eksperymentów z fakturami. Jestem wierna swoim podziałom w których wychodzę od kwadratu, szukając idealnych proporcji i harmonii pomiędzy geometrią a kolorem. Unikam w moich pracach przypadkowości, każdy element jak i kolor jest wynikiem moich przemyśleń, analizy czy geometrycznego podziału płaszczyzny. Miniatura jest dużo bardziej osobista i dyskretna, prywatna, dlatego rzadziej się z nią rozstaję.